Przygryzała wargę, przyglądając się nagłówkowi gazety. Mimo upływającego czasu słoweńskie media nadal rozpamiętywały zakończenie sezonu w Planicy. Autorzy tego artykułu zastanawiali się, co dalej z Peterem Prevcem – największą gwiazdą ich reprezentacji. Upadek nie wyglądał groźnie, ale stan, w którym znajdował się skoczek przyczynił się do przerwy w uprawieniu ukochanego sportu. Widziała zdjęcie leżącego na zeskoku chłopaka. Siła upadku pozbawiła go przytomności, dlatego jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Nie podobało jej się, że dziennikarze tak roztrząsali ten temat. Oczywiście rozumiała ich ciekawość, ale za każdym razem, gdy widziała kolejny artykuł o przypuszczeniach autorów, czuła, że przegrała. Zadręczała się, ponieważ nie powinna pozwolić Peterowi brać udziału w zawodach. Jasne, lekarz wyraził na to zgodę, ale ona mogła nie zgodzić się z jego decyzją. Prevc uparł się, że wystartuje w konkursie wieńczącym sezon, jednak Zoe mogła sprzeciwić się. Mimo zapewnień chłopaka, że nie była winna niczemu, ona wiedziała swoje.
Dziewczyna stała przed kuchenką, nucąc piosenkę puszczaną przez jakąś stację radiową. Mieszała drewnianą łyżką w garnku, skupiając się na tym, aby przyrządzane danie było wyśmienite. Musiała przygotować ogromną ilość risotto. Codziennie zawoziła Peterowi obiady, ponieważ szpitalne jedzenie nie należało do zdrowych i nie pomagało skoczkowi wrócić do pełni sił. Po za tym jej brat przyleciał w odwiedziny. Kochała go ponad wszystko, ale Lewis pochłaniał ogromne ilości jedzenia, a każdego ugotowanego przez nią dania brał dokładkę.
Lewis zadzwonił dwa dni wcześniej z propozycją wspólnie spędzonej przerwy między kolejnymi wyścigami w Miami – niedawno kupił tam apartament. Niestety, Zoe musiała pomagać Prevcowi, więc o żadnych wakacjach nie było mowy. Zawiedziony Lewis powiedział, że chciał zobaczyć siostrę, ponieważ bardzo się za nią stęsknił. Dziewczyna miała ogromną nadzieję, że niedługo zobaczy najstarszego z rodzeństwa Hamilton. Spotkanie przyszło szybciej niż się tego spodziewała. Wczoraj kierowca zadzwonił do Zoe z prośbą o odebranie go z lotniska. Zaskoczona Brytyjka była przekonana, że żartował, ale on naprawdę czekał na nią w hali przylotów.
Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tęskniła za Lewisem dopóki nie wpadli w swoje ramiona na lotnisku w Lublanie. To właśnie z nim miała najlepszy kontakt. Oczywiście jej relacja z Nicolasem również była dobra, ale nie aż tak bardzo. Łączyła ich specjalna, bliźniacza więź, jednak różnili się od siebie. Nie przeszkadzały im kłótnie o największą błahostkę, ciągłe docinki, ponieważ Lewis zawsze wspierał Zoe, wtedy, gdy panna Hamilton tego potrzebowała. Służył ramieniem do wypłakania, zmotywował, czy poradził. Nawet odległość jaka ich dzieliła, czy rzadkie spotkania nie przeszkadzały im.
— Lu? – krzyknęła, mając nadzieję, że chłopak skończył rozmowę.
Dzwonił do swojej dziewczyny, a ich konwersacje nigdy nie kończyły się szybko. Nigdy nie brakowało im tematóq, może dlatego związek tak dobrze funkcjonował. Żyli w ciągłych rozjazdach. Nicole skupiała się na swojej karierze, tak samo jak kierowca, ale mimo to potrafili wygospodarować choćby dziesięć minut na rozmowę. Przed każdym wyścigiem dziewczyna wysyłała partnerowi sms`a, życząc mu szczęścia. Oczywiście, chłopak odwdzięczał się tym samym. W relacji chodzi o wzajemne wspieranie się. Bez tego nie da się zbudować związku.
— Zo? – odpowiedział, stając w przejściu między kuchnią i salonem.
— Jadę później do szpitala, ale wieczorem możemy pójść do kina, tak jak chciałeś.
— Ale przecież jesteśmy w Słowenii, nie będziemy wiedzieć, o co chodzi w filmie – zaśmiał się, nalewając sobie wody.
— Pójdziemy na jakiś film z napisami i bez problemu wszystko zrozumiesz.
Nałożyła na dwa talerze porcję ryżu z warzywami dla Lewisa, a jej porcja oraz skoczka zawierała również kurczaka. Chłopak uwielbiał kuchnię fizjoterapeutki i pochłaniał ogromne ilości przygotowanych przez nią potraw, tak jak każdy. Przy każdym kęsie podkreślał jak znakomite rzeczy jadł. Zachwalał to, co dziewczyna jemu przynosiła, nie mógł wyjść z podziwu jak dobre to było. Zoe odziedziczyła talent do gotowania po mamie, która przekazała córce wiele sekretów odnośnie przyrządzania różnych dań. Kobieta potrafiła z niczego wyczarować coś. W kuchni nie miała sobie równych, a całą swoją wiedzę przekazała swojej latorośli.
— Mogę jechać z tobą? – zapytał się Lewis, pożerając risotto. – Chciałbym zobaczyć jak wygląda twoja praca.
— Na razie to tylko rozmowy z Peterem oraz jego lekarzem prowadzącym. Powoli zaczynamy ćwiczenia dłoni, czy stóp.
— Twoja praca jest taka ekscytująca – zaśmiał się, delektując się daniem. – Mhm... Jak zwykle pyszne.
Jechali zatłoczonymi ulicami Lublany. Słońce wpadało do samochodu, utrudniając prowadzenie. Raziło po oczach i nawet okulary przeciwsłoneczne nie pomagały. Lewis pozwolił prowadzić Zoe. Wiedział, że lubiła to robić. Była naprawdę dobra w te klocki, ale nikogo to nie dziwiło. Miała w rodzinie dwóch zawodowych kierowców, musiała czuć się pewnie za kółkiem. Dziewczyna nie należała do osób ostrożnych na drogach. Wykorzystywała moc silnika maksymalnie. Zonda świetnie spisywała się w każdych warunkach. Miała w zwyczaju łamać przepisy, jednak w granicy zdrowego rozsądku. Nie pędziła trzysta kilometrów na godzinę po ośnieżonych, czy też śliskich drogach zimą.
Śpiewali piosenki, które wypełniały wnętrze samochodu. Znali każde słowo. Była to jedna z ich ulubionych płyt. Zoe zawsze miała ją w schowku, a gdy zaczynała tęsknić za rodziną, czy domem, włączała ją.
— Do kiedy zostajesz? – zapytała, zatrzymując się pod szpitalem.
— Jak najdłużej mogę – stwierdził, podążając za siostrą. Uważnie przyglądał się napisom, których w ogóle nie rozumiał. Zoe próbowała przybliżyć mu podstawy słoweńskiego – sama umiała tyle, co nic – ale niestety nie udało jej się. – Wyścig mam dopiero ósmego maja, więc trochę z tobą pobędę.
Od razu przeszli w kierunku wind, nie pytając niemiłej recepcjonistki o numer sali. Zoe doskonale znała drogę na odział skoczka, a kobieta naprawdę nie współpracowała z odwiedzającymi. Czepiała się o najmniejszy szczegół. Na początku nie chciała podać informacji o numerze sali, w której leżał Peter. Nie pomogły tłumaczenia, że była dziewczyną Prevca – dla Alexandra nadal funkcjonowali jako para – lub jaką posadę Brytyjka zajmowała. Starsza kobieta miała wszystkich w głębokim poważaniu.
— Toto wspominał, że chcieliby ciebie w nowej reklamie.
— Nie mam w zwyczaju zajmować się takimi rzeczami. Wiesz, że ograniczam się do Victoria`s Secret oraz nielicznych sesji, czy kampanii najczęściej charytatywnych.
— Oczywiście, ale sądziłem, że do tego podejdziesz inaczej. Wprawdzie to Nico miałby być twoim partnerem, jednak to chyba nie robi aż tak dużej różnicy.
— Spokojnie... Zadzwonią, rozważę propozycję – wzruszyła ramionami. – Właściwie dlaczego z Nico?
— Wymyślili scenariusz i doszli do wniosku, że jesteś idealna i do ciebie lepiej pasuje Rosberg – popatrzyła się na niego z dziwną miną, zastanawiając się jak zareagować. – My też tego nie rozumiemy, Zo.
Zaczął zwracać uwagę na małe rzeczy. Jej promienny uśmiech, którym potrafiła zarazić innych. Uwielbiał obserwować jak jej twarz rozświetlała się, a w piwnych oczach tańczyły ogniki szczęścia. Każdy jej najmniejszy ruch fascynował go. To jak odgarniała blond kosmyki, opadające na czoło. Marszczyła brwi, gdy zastanawiała się nad rozwiązaniem problemu. Bawiła się dolną wargą, kiedy denerwowała się lub przygryzała wnętrze policzka ze strachu przed tym, co miało się stać.
Zawsze miała pomalowane paznokcie. Mówiła, że dziwnie się czuła bez lakieru na nich. W jakiś niezrozumiały dla skoczka sposób zadbane dłonie, czy schludne ubranie dodawały jej odwagi. Opowiadała mu, że w Stanach, czy Wielkiej Brytanii dziennikarze mieli w zwyczaju śledzić każdy jej krok, więc nie mogła opuścić bezpiecznego domu z sianem na głowie albo w brudnych ubraniach. Nie potrzebowała zbędnych skandali z nią w roli głównej. Oczywiście, należała do osób dbających o wygląd, ale miło było odpocząć od natrętnych fotografów w Słowenii.
Lubił obserwować ją, gdy robiła to, co kochała. Spełniała się w wielu dziedzinach. Oprócz fizjoterapii i psychologii świetnie radziła sobie jako modelka. Mając takie ciało jak ona, zastanawiał się, dlaczego pracowała tylko dla Victoria`s Secret. Czasami wzięła udział w sesjach dla magazynów lub kampaniach reklamowych podrzędnych marek, ale tylko tyle. Był pewien, że nie chodziło o brak czasu spowodowany pracą dla słoweńskiej ekipy. Kiedyś zapytał się o to, ale zbyła go, zaczynając temat nowych technik treningowych. Nie chciał naciskać, ale ciekawość zżerała go od środka. Zaczął rozumieć, dlaczego dziewczyna wcześniej zachowywała się tak nachalnie. Im bardziej go odpychała, tym bardziej on chciał poznać jej sekrety, jednak mimo przymierza, które ich połączyło, znajomości, rozwijającej się z każdym dniem, nie powiedziała nic. Nadal ukrywała wszystko za grubym murem i choć on również tak się zachowywał, stawał się coraz słabszy w swoim postanowieniu o ukrywaniu całej prawdy przed światem. Miał wrażenie, że dzień, w którym wszystko wyzna, jak na spowiedzi, zbliżał się wielkimi krokami. Ponieważ obdarzył Zoe zaufaniem, a to nie zdarzało się często.
Oglądał powtórkę ostatniego wyścigu, odbywającego się w Chinach. Z uwagą śledził bolidy, przemieszczające się z ogromną prędkością po Shanghai International Circuit. Kiedyś chciał zasiąść za kierownicą samochodu wyścigowego, ale nie posiadał odpowiednich umiejętności. Nie należał do osób, które łamały przepisy. Lubił tę adrenalinę, buzującą w żyłach podczas szybkiej jazdy, ale rzadko zachowywał się jak szaleniec za kółkiem ukochanego samochodu.
Nie nudziło go oglądanie jak dwudziestu mężczyzn przez niecałe dwie godziny w kółko jeździli po tym samym torze. Fascynowała go budowa ich samochodów, czy szybkość wizyt u mechaników. Z zaciekawieniem przysłuchiwał się komentatorom, którzy naprawdę znali się na wyścigach. Pasjonował się Formułą 1 i od zawsze chciał zasiąść na trybunach jednych zawodów. Oczywiście wolałby spędzić go w garażu jednego z zawodników, jednak o tym mógł jedynie pomarzyć.
Przyglądał się cieszącemu się Lewisowi, który wygrał kolejny wyścig w swojej karierze, gdy drzwi do jego sali otworzyły się. Miał nadzieję, że to Zoe, ponieważ zazwyczaj o tej porze pojawiała się w szpitalu. Nie chciał widzieć swojej matki, która codziennie przychodziła go odwiedzić. Nie przejmowała się nienawistnym spojrzeniem syna, czy pogardliwym podejściem do jej osoby. Nie rozumiała, że Peter nie darzył jej sympatią, choć tak być nie powinno. Zazwyczaj dzieci kochały swoje rodzicielki, jednak w tym przypadku było inaczej. Od pewnego czasu Prevc nie mógł znieść widoku matki. Przypominała mu o wydarzeniach, które usilnie starał się wymazać z pamięci. Kojarzyła mu się z przeszłością. Z porażką odniesioną w tamtym czasie. Nikt nie lubił przegrywać, a ta wyjątkowo go bolała. Zniszczyła go doszczętnie. Zostawiła w kawałkach. Odbudowa zajęła bardzo dużo czasu, jednak stał się zupełnie inną osobą.
Nie pomylił się, dziewczyna położyła na szafce torbę, siadając na plastikowym krześle. Na jej pełne usta wypłynął piękny uśmiech, gdy zobaczyła, co oglądał. Cicho zaśmiała się pod nosem, wskazując na wejście do sali. Peter przez chwilę zastanawiał się jak powinien zareagować. W końcu nie codziennie masz okazję poznać jednego z najlepszych kierowców. Z niedowierzaniem patrzył na mężczyznę, śmiejącego się z widoku skoczka.
— Lewis – przedstawił się brat panny Hamilton.
— Peter – uścisnął wystawioną dłoń, nadal nie dowierzając w to, co widział.
Nie wiedziałam, dlaczego lepszy kontakt miałam z Lewisem. To Nico był moim bliźniakiem, ale nasza więź była zupełnie inna, a bliźniacza telepatia nie istniała. Bardziej przejmowałam się zdaniem Lewisa, to z nim mogłam porozmawiać na każdy temat, poszukać wsparcia.
Super rozdział! :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie! <3
Pokochałam Zoe i Petera oraz całą ich historię :)
Nie mogę się już doczekać kolejnych zdarzeń!!! :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam oraz życzę weny ;*