13.12.2015

Powerful

Fourteenth
There’s an energy When you hold me When you touch me It’s so powerful I can feel it

— Dzwonił do mnie Toto – wspomniała, wycierając dłonie w ręcznik papierowy. – Naprawdę musi mu zależeć na moim udziale w tej reklamie. Przekonywał mnie dobre dziesięć minut.
— Jak ze mną rozmawiał mówił tylko, że idealnie nadajesz się do tej roli – Lewis wzruszył ramionami, kręcąc się na obrotowym krześle. – Pójdziesz ze mną wieczorem biegać?
Peter obserwował dziewczynę oraz jej brata. Chciałby mieć dobre relacje z rodziną. Matkę najchętniej omijałby szerokim łukiem. Ojciec zawsze mówił tylko o jego osiągnięciach i konkursach, które powinien wygrać, a tego nie zrobił. Gardził Cene, udawał, że go nie znał. Siostry były jego oczkiem w głowie, jednak nie spotykał ich często. Czasami, jednak bardzo rzadko, wraz z Domenem oraz kuzynką przychodziły na skocznię, kibicować bratu. Peter wiedział, że tak nie mogło być. Rodzina powinna być najważniejszą rzeczą w naszym życiu, a skoczek miał ochotę nie przyznawać się do swojego nazwiska. Mało osób wiedziało, dlaczego tak było. Prevc nie miał w zwyczaju otwierać się i wylewnie opowiadać o swojej przeszłości.
— Oszalałeś?! Proponowałam, żebyś poszedł ze mną rano, ale wolałeś spać – usiadła na podłodze naprzeciwko Petera i schwyciła jego dłonie. – Możesz pójść na siłownię, to kilka sal dalej.
Na razie wszystko szło tak jak powinno. Rehabilitacja przebiegała pomyślnie. Plecy Petera powoli regenerowały się, ale wiedzieli, że później będzie musiał na nie uważać. Mogło wystarczyć zwykłe stłuczenie, żeby pogrzebać plany o zdobyciu złota na olimpiadzie, czy kryształowej kuli.
Fizjoterapeutka pomagała Prevcowi rozciągnąć się. Nie wykonywali jakiś wyszukanych ćwiczeń. Robili te podstawowe, ponieważ były skuteczne. Przyciągała ciało chłopaka do swojego. Nie widziała grymasu bólu, które jeszcze niedawno gościł na jego twarzy. Powoli efekty codziennych spotkań stawały się coraz bardziej widoczne. Nie walczyli z czasem. Skoczek wiedział, że sezon letni nie był dla niego. Mógł spróbować wziąć udział w konkurach, ale nie chciał ryzykować. Wolał przygotować się do zmagań zimowych i przede wszystkim zmagań w Falun.
— Kiedy Lewis wylatuje do Hiszpanii? – zapytał, kiedy przeszli do następnego ćwiczenia. Siedział na szarej piłce z rękami na kolanach. Na znak dziewczyny z jej pomocą unosił ramiona do góry.
— Jutro rano, raz, będziesz za nim tęsknił, raz – stała przed chłopakiem, z zachwytem obserwując go. – Myślę, że za miesiąc, raz, może dwa pojedziemy w góry, raz.
— Taka wycieczka jednodniowa?
— Nie, zostaniemy tam przez dłuższy czas. Mówiłeś, że masz domek w górach, więc spędzimy w nim kilka tygodni. Czyste powietrze i spacery dobrze tobie zrobią.
— To dobry pomysł, podoba mi się – uśmiechnął się, a nogi Zoe odmówiły posłuszeństwa.
— Po za tym na początku czerwca lecimy na Maltę.
— Malta? – uniósł do góry brew. – Skąd ten pomysł?
— To urokliwa wyspa, a ty potrzebujesz odpoczynku.
Chciał dodać, że na pewno nie była tak piękna jak Zoe, ale odpuścił sobie ten komentarz. Dostrzegał niezwykłą urodę pani psycholog, tak samo jak cały świat, który obserwował ją na wybiegu w skąpym stroju. Należała do ludzi, którzy oprócz niespotykanej okładki, zaskakiwali również wnętrzem. Wiedział, że dobrze się uczyła w szkole, będąc prymuską o wzorowej frekwencji i zachowaniu. 
Zoe lubiła swój zawód. Od zawsze chciała pomagać innym, a fizjoterapia oraz psychologia dawała taką możliwość. Mimo młodego wieku, miała duże doświadczenie. Jeszcze w liceum zaczęła chodzić na specjalne kursy, przygotowujące do tego kierunku studiów. Poświęciła się temu, co robiła, ponieważ naprawdę lubiła swoją pracę. Po za tym mogła oglądać sportowców bez koszulek, czy spodni. Oczywiście, nie oceniała książek po okładce, ale lubiła podziwiać i masować umięśnione klatki piersiowe, plecy, czy ręce swoich podopiecznych. Żadna kobieta nie mogła odmówić sobie tej przyjemności.
Przymknął oczy, pozwalając całemu ciało odprężyć się. Czuł jak napięte mięśnie powoli się rozluźniały. Lubił to uczucie, kiedy dłonie Zoe z ogromną wprawą masowały jego plecy. Była świetna w tym, co robiła. Lata praktyki podczas studiów oraz stażu w austriackiej ekipie zrobiły swoje. Panna Hamilton nie miała sobie równych, tak przynajmniej twierdził Prevc.
Czasami, leżąc na kozetce, wyobrażał sobie sytuacje, które nie miały prawa się zdarzyć. Wiedział, że nie powinien, ale nie mógł temu nic zaradzić. Jego myśli same galopowały w kierunku Zoe w bieliźnie. Od kiedy zobaczył ją na jednym zdjęciu z sesji dla Victoria`s Secret, nie mógł pozbyć się tego obrazu z głowy. Jej idealne ciało odziane jedynie w seksowny stanik i majtki było tym czego każdy mężczyzna pragnął

Zapukał do drzwi pokoju fizjoterapeutki. Wprawdzie godzina nie była aż tak późna, ale bał, że dziewczyna mogła się kąpać lub spać. Ostatnimi czasy sen nie przychodził do niego szybko. Po głowie skoczka kręciła się cały czas ta sama osoba. Zoe Hamilton nie chciała go opuścić, nawet wtedy, gdy powinien spać. Z każdym dniem zdawał sobie sprawę z siły tego uczucia, ale bał się go. Nie chciał powtórki z rozrywki. Po za tym wolał cierpieć, będąc przyjacielem Brytyjki niż stracić ją na zawsze. Nie znał uczuć dziewczyny względem jego osoby. Może był dla niej tylko i wyłącznie kolegom z kadry.
Drzwi się otworzyły. Peter nie wiedział jak powinien się zachować, gdy zobaczył, zakładającą satynowe kimono, Zoe. Zapomniał języka w gębie, kiedy ona stała przed nim w czerwonej koszuli nocnej. Kolor materiału współgrał z jej piwnymi oczami oraz blond włosami. Nie mógł nic poradzić, że zastanawiał się, co było pod nią.
— Po co przyszedłeś, Peter? – sposób w jaki wypowiedziała jego imię był magiczny. Nie mógł nic poradzić, że jego nogi zmiękły.
Dziewczyna oparła się o drewnianą płytę, pozwalając, żeby szlafrok zsunął się z jej ramienia. Z rozbawieniem obserwowała chłopaka, próbującego się wysłowić. Nie sądziła, że aż tak na niego działała. Oczywiście zdawała sobie sprawę z wpływu jaki miała na mężczyzn, ale nigdy nie przypuszczała, że był on tak duży.
Wszedł do ciemnego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Stanął niebezpiecznie blisko Zoe. Ich klatki piersiowe stykały się. Czuł satynowy materiał koszuli nocnej na swoich rękach. Przełknął głośno ślinę, obserwując Zoe, która przygryzła swoją wargę.
— Bolą mnie nogi – powiedział niskim głosem jakiego dziewczyna jeszcze nie słyszała.
Nie mogła zaprzeczyć, podobał jej się. Wywoływał ciarki na całym jej ciele. Odwróciła się na pięcie i poszła w głąb pokoju. Tylko zapalona lampka na szafce nocnej oświetlała pomieszczenie. Zdawała sobie sprawę z tego, że Peter obserwował jej pośladki, ale Zoe podobało się zainteresowanie jaki obdarzał jej ciałem. Może specjalnie kusiła skoczka. Czekała aż ten w końcu się złamie.
W samych bokserkach położył się na łóżku. Zoe zaczęła od masażu jego nóg. Odczuwał w mięśniach trudy konkursu. Tak jak zwykle najpierw nałożyła maść, a dopiero wtedy jej dłonie spotkały się z jego kończynami. Miał wrażenie, że tym razem masowała go inaczej. Może to przez fakt, że miała na sobie satynową koszulę nocną, ledwo zasłaniającą pośladki, oraz kimono. Była piękną, niezwykle seksowną kobietą.
Ściągnęła z siebie szlafrok, który przeszkadzał jej w odpowiednim masażu ciała Prevca. Swoje dłonie przeniosła na umięśnione plecy. Po każdych zawodach masowała je, żeby mieć pewność, że wszystko było w porządku. Pochylała się nad leżącym chłopakiem, któremu masaż sprawiał coraz większą przyjemność. Jeden z palców dziewczyny zahaczył o lamówkę jego czarnych bokserek. Wstrzymał oddech, kiedy ponownie to zrobiła. Zaczął utwierdzać się w przekonaniu, że nie robiła tego przypadkowo. Zastanawiał się, czy powinien odpowiedzieć na zaczepki dziewczyny. Zacisnął dłonie na ramie łóżka. Obserwowała jak jego mięśnie napinały się i rozluźniały. Pochyliła się jeszcze niżej, a jej ciepły oddech drażnił jego kark. Jej usta na kilka sekund spotkały się z jego skórą, gdy przerzuciła nogę przez jego pas. Usiadła na pośladkach Petera, który wciągnął głośno powietrze, kiedy zorientował się, że dziewczyna zapomniało o majtkach.
— Jesteś wystarczająco zrelaksowany, czy powinnam nad tym jeszcze popracować? – wyszeptała wprost do jego ucha.
Wzdrygnął się, słysząc ton jej głosu. Wiedział, że postępowanie Zoe nie prowadziło do niczego mądrego. Był świadomy, że następny dzień niekoniecznie mógł należeć do łatwych. Po za tym jutro odbywały się kolejne zawody i musiał być w pełni na nich skupiony. Nie na dłoniach Zoe, które znajdowały się niebezpiecznie blisko jego bokserek. Albo ustach, co jakiś czas spotykających się z rozgrzaną skórą.
Jednym ruchem przewrócił ich tak, że tym razem to panna Hamilton leżała na łóżku. Uśmiechnęła się zwycięsko, oplatając jego szyję rękami. Zarzuciła nogę na biodro Petera. Przycisnęła biodra do chłopaka, jeszcze bardziej go pobudzając.
— Myślę, że twoja pomoc – kiedy to mówił, ich usta praktycznie się ze sobą stykały – je...

— Nadal nie rozumiem jak to robisz – stwierdził Lewis, który z uwagą przyglądał się ruchom Zoe. Wrócił z siłowni i z zainteresowaniem obserwował swoją siostrę. – Każdy mięsień uciskasz inaczej, jak ty to wszystko pamiętasz?!
Dopiero głos brata fizjoterapeutki wyciągnął go z sideł własnych myśli. Cieszył się, że jego głowa leżała ukryta w ramionach. Rodzeństwo nie miało możliwości zobaczyć jak bardzo czerwone Petera policzki stały się. Nie mógł uwierzyć, że wyobraźnia płatała mu aż takie figle. Fantazjowanie o Zoe w bieliźnie nie było dobrym pomysłem, ale nie mógł powstrzymać myśli o dziewczynie, spełniającej jego pragnienia.
Zaśmiała się, a jej dłonie jeszcze bardziej zwolniły swoje ruchy. Zadbała o najmniejszy skrawek jego pleców. Długie palce masowały barki skoczka, który rozpływał się pod wpływem jej dotyku. Mimo że w pomieszczeniu nie było ciepło, a on leżał bez koszulki, nie cierpiał z powodu zimna. Wystarczyła Zoe i jej magiczne ręce.
— Widzisz, braciszku, ja w naszej rodzinie jestem mądra, a ty dobrze się ścigasz. Nie możesz mieć wszystkiego – zaśmiała się, sięgając po tubkę z maścią.
Lewis tylko się zaśmiał i nadal z zainteresowaniem przyglądał się swojej siostrze. Miała rację, to właśnie ją kiedyś uznano Cudownym Dzieckiem. W końcu ten tytuł nie przypadał byle komu. Panna Hamilton miała wiedzę o jakiej wielu mogło tylko pomarzyć. Nauka nie była dla niej problemem. Na początku swojej przygody w szkole bardzo lubiła poszerzać swoją wiedzę. Nigdy nie miała problemu z rozwiązaniem zadań matematycznych, czy fizycznych, a biologia była jej ulubionym przedmiotem. Bez problemu pisała wypracowania na angielski, nauczycielka zawsze czytała jej prace na forum klasy. Jeśli chodziło o języki, zawsze radziła sobie bardzo dobrze. Na poziomie podstawowym znała włoski oraz hiszpański. Niemieckiego uczyła się od przedszkola, a rosyjskiego wymagała od niej mama. Niedawno zaczęła swoją przygodę ze słoweńskim, ponieważ jej praca tego wymagała. Miała wrażenie, że kiedyś przyda jej się. Nie miała w planach zmienić pracodawcy, dlatego że jej współpraca ze Słoweńskim Związkiem Narciarskim układała się niezwykle pomyślnie.

Zoe miała bardzo dobry kontakt z zawodnikami. Trener wychwalał jej umiejętności, a jego asystent przestał czepiać się o drobne szczegóły. Wszyscy dziękowali jej za pomoc Peterowi podczas konkursów olimpijskich. Byli świadomy, że bez interwencji panny Hamilton, skoczkowi nie udałoby się zdobyć dwóch medali. Wszystkich dziwił wpływ jaki dziewczyna wywierała na Peterze. Otwierał się na pozostałych członków ekipy. Przestał rzucać obraźliwymi komentarzami na prawo i lewo. Wiedzieli, że niedługo Zoe pozna historię skoczka. Zaczął darzyć ją zaufaniem, a to nie zdarzało się często. 

***
Nigdy nie żałowałam moich wyborów. Czasami walczyłam z wyrzutami sumienia, jednak nie pozwalałam im mnie pochłonąć. Wygrywałam z nimi.

3 komentarze:

  1. Trafiłam tutaj przez przypadek i nie żałuje! Jestem bardzo ciekawa dalszych wydarzeń.
    Mam nadzieje że bedziesz kontynuowała to opowiadanie!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jednym tchem przeczytałam całe Twoje opowiadanie i się zakochałam. Na prawdę.
    Masz niesamowity talent, piszesz tak gładko, przyjemnie się to czyta. Stworzyłaś intrygujący duet postaci, znacznie się od siebie różnią, ale mam wrażenie, że też coś ich łączy.
    Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że nie długo.
    Gdybym mogła, czytałabym to przez calutki czas, ale rozdziały szybko mi się skończyły :D
    Uwielbiam to opowiadanie i pozdrawiam gorąco :*
    P.S. Jako że z zawodu jestem perfekcjonistką, dostrzegłam kilka malutkich błędów, np. pomorze (ż), kolegom oraz kilka błędów stylistycznych, no ale komu to się nie zdarza? ;) Taka mała podpowiedź do następnych :)
    Pozdrawiam raz jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, to wiele znaczy i przede wszystkim motywuje.
      Zabrałam się do poprawiania wszystkich błędów i zauważyła, że trochę ich było. Czasami nawet jak czytasz rozdział wiele razy nie jesteś w stanie wyłapać wszystkich błędów, więc dobrze, że ktoś trzyma rękę na pulsie :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń

Followers

Template made by Robyn Gleams