9.05.2015

Rude

Sixth
Why you gotta be so rude? Don't you know I'm human too? Why you gotta be so rude?
Skoczkowie zaczynali odczuwać trud sezonu. Czuli się zmęczeni ciągłymi podróżami, tęsknili za domem. Lokomotywa Pucharu Świata wraz z pociągiem zawodników rozkręciła się na dobre. Minęły konkursu w Niemczech, Finlandii, Norwegii oraz Szwajcarii i nastały uwielbiane przez wszystkich święta. Skoczkowie spędzili czas ze swoimi rodzinami, ciesząc się odpoczynkiem od ciągłych podróży, jednak nie na długo. Rozpoczął się 62. Turniej Czterech Skoczki i powoli myśli wszystkich zaczęły skupiać się na Igrzyskach Olimpijskich. Stres rósł z dnia na dzień. Nie każdy potrafił poradzić sobie z nim bez mrugnięcia okiem.
Peter Prevc ‒ nadzieja słoweńskich skoków na zdobycie medalu olimpijskiego ‒ postawił sobie za cel nie tylko konkursy w Rosji, ale również w Austrii i Niemczech w czasie Vierschanzentournee. Nie był zadowolony z dotychczasowego, szesnastego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale miał nadzieję, że dzięki dobrym skokom na przełomie grudnia i stycznia poprawi swoją lokatę. Ostatnie osiem konkursów nie szło po jego myśli, jednak wierzył, że dalsza część sezonu będzie dla niego udana.
Prawie, co noc męczył go ten sam koszmar. Był oznaką jego strachu i zdenerwowania. Gdy wreszcie zasypiał, po wielu godzinach bezczynnego leżenia na łóżku, śnił o tym samym, co noc wcześniej. Wypijał hektolitry kawy, ale rozbudzała go jedynie adrenalina związana z zawodami. Nie był w najlepszej kondycji psychicznej, ale mimo prób i starań pani psycholog nie pozwolił sobie pomóc. Odtrącał wszystkich, twierdząc, że sam poradzi sobie z problemem. Brał tabletki nasenne, które i tak nie pomagały tak jak powinny.
Śnił o dwudziestych drugich Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Był liderem klasyfikacji generalnej. Z dumą nosił żółty plastron, skakał ostatni podczas treningów, kwalifikacji lub zawodów. Cała Słowenia oczekiwała od niego medalu, a nawet tego złotego, koledzy liczyli na niego podczas drużynówki. Peter Prevc w rzeczywistości nie poradził sobie z presją. Nie umiał utrzymać nerwów na wodzy. W czasie pierwszych zawodów na normalnym obiekcie jego skok nie dał mu awansu do drugiej serii. Trener z politowanie oraz rozczarowaniem kręcił głową, nie mając słów na wybryk chłopaka. Dziennikarze oraz kibice zastanawiali się co było powodem jego kiepskiego wyniku. On sam nie potrafił tego zrozumieć, jednak drugie zawody w Rosji były dla niego dużo gorsze. Peter Prevc ‒ lider klasyfikacji generalnej, zwycięzca pięciu konkursów w sezonie – uklepał bulę. Dziennikarze i kibice wytykali go palcami, śmiejąc się. Koledzy po fachu po części rozumieli go ‒ nie wytrzymał presji. Nie pozwolił sobie pomóc, kiedy tego potrzebował.
Potrząsnął głową, odtrącając napływające myśli na temat zbliżającej się wielkimi krokami imprezy. Musiał skupić się na najbliższych konkursach. Zoe, widząc w jakim stanie był chłopak, postanowiła mu za wszelką cenę pomóc. Próbowała zburzyć mur, który zbudował Prevc. Mimo jej ogromnych starań, każda próba kończyła się fiaskiem. Skoczek nie chciał niczyjej pomocy, mimo że w głębi serca wiedział, iż była mu potrzebna.
— Dasz mi wreszcie święty spokój?! ‒ krzyknął, gdy Brytyjka po raz kolejny próbowała do niego dotrzeć. ‒ Mam dość, rozumiesz?!
— Nie, Peter, nie rozumiem. Potrzebujesz pomocy ‒ stwierdziła, nie dając za wygraną.
Za dużo razy pozwoliła mu odejść i zamknąć się jeszcze bardziej na otaczający świat. Prychnął na jej słowa, uśmiechając się kpiąco. Zaciskała dłonie w pięści, czekając na jego odpowiedź. Miała nadzieję, że w końcu odpuści i wpuści ją do środka chociaż odrobinę. Codziennie pokaże jej część siebie, pozwalając sobie pomóc, ponieważ tego potrzebował.
— Czyżby? Nic mnie nie boli, żadnych kontuzji – założył ręce na piersi, patrząc z nienawiścią na panią psycholog.
— Nie udawaj głupszego niż jesteś! Nie radzisz sobie z presją ‒ zacisnął usta w cienką linię, nic nie mówiąc, ponieważ musiałby przyznać jej rację.
Zoe miała rację i obydwoje to wiedzieli, jednak chłopak nie potrafił powiedzieć tego na głos. Świadczyłoby to o jego słabości, a on nie lubił pokazywać innym jego słabych stron. Starał się ukrywać swoje wady przed światem, ale dziewczyna niektóre z nich potrafiła dostrzec. Może to sprawiło, że zamknął się na nią jeszcze bardziej. Nie chciał, żeby poznała jego prawdziwe oblicze. Naznaczone ciągłymi porażkami, złamanym sercem, zdradą najważniejszych osób. Ponieważ taki właśnie był – złamany. Mimo że próbował odbudować się, szło mu to wyjątkowo mozolnie.
— Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Mam się świetnie, zero problemów ‒ wysyczał, nie spuszczając z niej wzroku.
— Teraz nie chodzi o to, że okłamujesz mnie, ale również samego siebie. Próbujesz wmówić sobie, że wszystko jest okej, a nie jest.
— Nie, Zoe, to ty myślisz, że wiesz wszystko. Nie masz pojęcia co czuję.
Wzięła głęboki oddech, próbując opanować swoją złość. Wbiła zadbane paznokcie w delikatną skórę dłoni. Przeszywającym wzrokiem obserwowała chłopaka, mając nadzieję, że tym go onieśmieli, a najlepiej złamie. To było bardzo frustrujące dla Zoe, że każda jej próba przemówienia do rozsądku Peterowi kończyła się fiaskiem. Zachowywał się jak rozkapryszony nastolatek, chociaż może jego młodszy brat potrafił być bardziej dojrzały w swoich czynach.
— Och, proszę cię! – zaśmiała się drwiąco, unosząc do góry brew. – Myślisz, że nikt nie wie o twoich problemach ze snem?! Wyrzuć to wreszcie z siebie...
Zdziwił się. Nie uważał ją za aż tak dobrom obserwatorkę. Sądził, że nikt nie interesował się tym, co czuł. Jasne, Zoe próbowała przełamać wszystkie tamy chłopaka, ale jej zachowanie tłumaczył ciekawością. Uważał że miała gdzieś jego uczucia, aby po prostu dopiąć swego. Najwyraźniej mylił się. Zoe naprawdę przejmowała się skoczkami i chciała im pomóc. Mimo że on jej nie chciał.
— Nie powinnaś się tym przejmować... – stwierdził po chwili. – Nie powinno cię to obchodzić...
— Ale jestem tutaj, żeby tobie pomóc ‒ broniła się. ‒ Możemy porozmawiać bez tych krzyków, jak normalni ludzie?
— Ale ty nie jesteś normalna, więc to jest niemożliwe ‒ powiedział z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
— Przynajmniej nie jestem aroganckim, egoistycznym dupkiem ‒ wysyczała, stając jeszcze bliżej niego.
Inni słoweńscy skoczkowie bali się wchodzić do swojego domku, słysząc krzyki tej dwójki. Zoe wreszcie wykrzyczała to, co wszyscy dawno wiedzieli, ale nie mieli na tyle odwagi, żeby powiedzieć to Prevcowi prosto w twarz. Wbrew temu, co myślał Peter, wszyscy widzieli jego sińce pod oczami. Mieli wrażenie, że ich największa gwiazda nawet jak na skoczka narciarskiego była bardzo chuda – wystarczyło pare razy towarzyszyć skoczkowi na śniadaniu, żeby zobaczyć jak ciężko mu szło jedzenie pierwszego posiłku każdego dnia.
Siedzieli grzecznie na drewnianej ławce, opierając się o ścianę budynku. Nie chcieli ich podsłuchiwać, ale nie mieli, gdzie indziej pójść. Nie mogli również wejść do środka, aby załagodzić sytuację, ponieważ blondynka i brunet musieli rozwiązać to między sobą.
Na chwilę zrobiło się cicho, jednak po chwili usłyszeli huk, trzask i jeszcze głośniejszy krzyk Zoe, obrażający Petera. Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia, znikając po chwili za rogiem. Pozostali reprezentanci Słowenii stanęli w progu, orientując się, że wszystkie ubrania były porozrzucana, a okienko ich drzwi pęknięte.
— No to grubo ‒ stwierdził Nejc, przyglądając się siedzącemu na ławeczce Prevcowi.
— Choć raz, Dezman, przymknij jadaczkę. Idźcie jej pomóc, skaleczyła się, ja tutaj posprzątam ‒ stwierdził, z ciężkim westchnięciem podnosząc się z ławki.
Nie sądził, że z Zoe była taką wojowniczka. Nie odpuściła, mimo że jej zdenerwowanie sięgało zenitu. Myślał, że wyjdzie z siebie i stanie obok, jednak ona zamiast obić jego twarz, trafiła w szybę. Z jej ust, w kierunku skoczka, wypłynęło tyle wyzwisk, ale on również nie był dłużny Brytyjce. Wypomniał, że się wtrącała, wtykała nos w nie swoje sprawy. Wyładował na biednej dziewczynie swoją złość na cały świat.

Za każdym razem, gdy patrzyła na swoją lewą dłoń, przypominała sobie, co stało się chwilę wcześniej. Miała nadzieję, że jej wybuch uświadomił Peterowi jak duży błąd popełniał. Nie miała zamiaru cały czas się starać. Wiedziała, że w końcu zmęczy się tym. Należała do osób upartych, jednak nie mogła z nim wciąż się kłócić. Zastanawiała się, czy to już był ten moment, czy powinna się poddać. Odpuścić, ponieważ Peter i tak nie chciał jej pomocy.
— Co słychać u mojej ulubionej fizjoterapeutki? – usłyszała tak dobrze znany sobie głos, gdy siedziała na ławce przed domkiem Słoweńców w przerwie konkursu.
Odwróciła głowę w bok, napotykając błękitne tęczówki przyjaciela. Nigdy nie mogła wyjść z podziwu ich koloru. Uwielbiała je oglądać, gdy patrzył na swoją ukochaną córkę. Błyszczały jak najjaśniejsze gwiazdy na niebie, które uwielbiała oglądać każdej nocy. Wiedziała, że kobiety szalały za nim, a oczy były jego największy atutem.
— Thomas! – rzuciła się w ramiona skoczka. – Jak tam palec?
— Lepiej – odpowiedział, podnosząc do góry rękę – ale wciąż boli.
Rozmawiali o najgłupszych sprawach. Thomasa czekała druga seria konkursu i powinien się rozgrzewać, ale od pamiętnego konkursu w Titisee nie widzieli się. Wprawdzie rozmawiali w Wigilię, ale unikali tematów związanych ze skokami. Zoe nie chciała rozmawiać o pracy w dzień wolny, a Morgenstern nie wiedział, czy wróci na skocznię do Turnieju Czterech Skoczni.
— Lilly jest z tobą? – zapytała z nadzieją w oczach.
Wszyscy kochali córkę skoczka. Była kadrową maskotką, a koledzy z teamu nie potrafili jej odmówić. Uwielbiali uśmiech dziewcdzynki, którym zarażała innych. Starali się nie dopuścić, aby płakała. Jej matka chrzestna – Zoe Hamilton – miała ogromną nadzieję, że zobaczy małą replikę Thomasa.
— Oczywiście, że tak – zaśmiał się, pokazując na dwie sylwetki w oddali, jedną mniejszą, a drugą większą. – Bawi się z Gregorem.
Zoe zerwała się z ławki i pobiegła w kierunku wskazanych przez chłopaka osób. Kiedy dziewczynka zauważyła Brytyjkę zwróciła uwagę wszystkich swoim piskiem. Nawet Peter Prevc przyglądał się pani psycholog. Widział szeroki uśmiech na jej twarzy. Zastanawiał się skąd znała Thomasa Morgensterna. Ich relacje musiały być naprawdę bliskie skoro panna Hamilton bawiła się z Lilly. Obiło mu się o uszy, że wcześniej pracowała dla Austriackiej kadry, ale nigdy nie powiedziałby, że aż tak dobrze dogadywali się.
Widział jak rozmawiała w najlepsze z Austriakami, wciąż trzymając na rękach dziecko Morgensterna, który podszedł do grupki po chwili. W dole brzucha poczuł dziwne uczucie, które przypomniało skręt kiszek. Znał je bardzo dobrze i, ku swojemu przerażeniu, wiedział z czym one się wiązało –  chodziło o zazdrość. 
Był pod wrażeniem jak biegle porozumiewała się po Niemiecku. W najlepsze śmiała się ze skoczkami, którzy byli ich rywalami. Wmawiał sobie, że to dziwne uczucie było związane z tym, że Austriacy to konkurenci w walce o wygranie konkursów, Turnieju Czterech Skoczni, medali olimpijskich – Zoe bratała się z wrogiem, co jeśli sprzedawała im tajemnice Słoweńców? 
Pokręcił głową, próbując pozbyć się tych głupich myśli. Wiedział, że Zoe dbała o jak najlepsze wyniki swoich podopiecznych i nie podkopałaby ich szans w ten sposób. Dla niej miał wygrać najlepszy skoczek na skoczni, a nie ze względu na kombinezon, który balansując na granicy przepisów lepiej wykorzystywał panujące na skoczni warunki lub wprowadzenie jeszcze jakieś innej nowiki technicznej. Wyścig zbrojeń każdej z ekip był normą, jednak Brytyjka chciałaby, żeby tylko dyspozycja danego dnia miała znaczenie. 
Skorzystał z jej rady i musiał przyznać, że pomagało. Muzyka miała na niego kojący wpływ. Uspakajała szalejące nerwy. Dzięki niej przenosił się do innego wymiaru. Zapominał o tym, co miało niedługo wydarzyć się. Nie chciał powiedzieć tego nagłos, ale dziewczyna miała rację. Jakiś irytujący głosik, który mógł być jego sumieniem, podpowiadał chłopakowi, że nie tylko w tej sprawie nie pomyliła się. Rozciągając się i obserwując szczęście na jej twarzy, miał wrażenie, iż coś w nim pękło. Miał ochotę zawołać Zoe, żeby wyśpiewać dziewczynie swoje największe sekrety, jak na spowiedzi. Może to była tylko chwila słabości, jednak zobaczył swoje błędy.
Jego wzrok nie opuszczał Zoe, która w tamtym momencie wyglądała na szczerze szczęśliwą. Słuchała opowieści Stefana, podrzucając małą dziewczynkę w górę lub gilgocząc ją razem z Gregorem. Widział jak szeptali do siebie pomiędzy zabawą z Lilly oraz komentarzami do wywodu Krafta. Wyglądali na bardzo zżytych, a jak bardzo byli w rzeczywistości? Pomyślał o zapytaniu Jurija, ale nie chciał wychodzić na wścibskiego.
Obserwując Zoe z Lilly doszedł do wniosku, że chciałby mieć dzieci. Może nie w najbliżej przyszłości, ponieważ nie ufał kobietą. Marzeniem Petera było, aby uczyć swojego syna, czy córkę skakać na nartach. Przychodzić na ich zawody i dopingować. Pękać z dumy, kiedy zajmowali pierwsze miejsce lub pocieszać po nieudanym występie. Pragnął płakać ze wzruszenie, oglądając swoje dziecko, robiące to, co kochało i osiągało w tym sukcesy. We wrześniu skończył dwadzieścia jeden lat, miał mnóstwo czasu na założenie rodziny, jednak obawiał się, że nie znajdzie odpowiedniej kobiety. Kochającej jego wady, ale również zalety, która nie miałaby problemu z ciągłymi wyjazdami i miłością do sportu, ponieważ narty zajmowały pierwsze miejsce w życiu młodego mężczyzny.
— Ciociu, dlaczego tak rzadko się teraz spotykamy? – zapytała dziewczynka, bawiąc się włosami wystającymi spod czapki słoweńskiej ekipy. – Tęsknię za tobą
— Nie pracuję już z zespołem twojego taty, wiesz? – odparła, poprawiając różowy szalik. – Ale nie martw się, kwiatuszku, zabiorę cię na gorącą czekoladę po konkursie. Tylko nie mów tacie!
Poszły w kierunku domku Austriaków, rozmawiając o ostatnim pokazie Victoria`s Secret. Mała uwielbiała oglądać Zoe, noszącą skrzydła. Mówiła o niej, że wygląda jak wróżka lub anioł. Komplementowała urodę swojej cioci, zapewniając ją, iż gdy dorośnie, również zostanie modelką znanej marki bielizny.
Zoe oglądała te zawody razem z fizjoterapeutką Austriackiej kadry oraz Lilly. Co prawda czasami zostawiała swoje towarzyszki, żeby wypełnić swoje typowe zadanie jakim była rozmowa po skoku z każdym z zawodników i przekazanie szybkiego raportu trenerowi. Zawsze towarzyszyła jej podczas konkursów przepastna torba, w której miała najpotrzebniejsze rzeczy jakby jakiś zawodnik nie miał wystarczająco szczęścia na progu, w powietrzu lub podczas lądowania. Chociaż za każdym razem liczyła, że nie przyda jej się żadna z rzeczy, które się w niej znajdowały.

Peter w Obersdorfie zajął trzecie miejsce razem z Thomasem Diethartem. Podczas dekoracji, gdy w tłumie pod podium odnalazł wzrok uśmiechniętej Zoe, przeszła mu przez głowę myśl, że to podium było również dzięki niej i jej pokręconym metodą. Miał nadzieję, że będzie pamiętać, aby podziękować pannie Hamilton oraz, że pozwoli jej na pomoc, którą ona chciała mu ofiarować. Przyszedł czas, żeby przyznać się jak bardzo nie radził sobie w życiu. Czy to był kolejny krok w kierunku poukładania swojego życia na nowo?

***
Thomas był takim przyjacielem, którego każdy chciałby mieć. Nie zadawał niepotrzebnych pytań. Umiał milczeć i doradzać, ale przede wszystkim rozumiał.

2 komentarze:

  1. Ajć Peter, Peter... ;C
    Zamiast dać sobie pomóc, to pakuje się biedny w jeszcze większe bagno. ;//
    A Zoe mu pokazała! Myślę, mam nadzieję, że jej zachowanie da chłopakowi do myślenia! ^^
    Bo jak to, Igrzyska tuż tuż a on sobie jeszcze więcej presji dokłada! ;O
    Peter, oby było dobrze! ;*

    Pozdrawiam i czekam na nexta! ^^

    Zapraszam też do siebie. :3

    http://stayy-with-me.blogspot.com/

    Aaaa no i proszę, jeśli dodasz następny to powiadom mnie u mnie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy11 maja, 2015

    Ojej..... Peter kochaniutki, co ty wyprawiasz? Dziewczyna chce dla ciebie dobrze, chce ci pomóc, wyciąga dloń, a ty nie dość że ją odtrącasz, to jeszcze dolewasz oliwy do ognia i prowokujesz takie paskudne sytuacje....
    Ale tak to już chyba jest z facetami. Zero hamulców, jak im się tam w głowach wszystko skumuluje.
    Mam jednak nadzieję, że dojdą do porozumienia. Prevc powinien spuścić trochę z tonu, oprzytomnieć.
    Pozdrawiam, Lilka :)
    niedorosla-milosc.blogspot.com <--- Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń

Followers

Template made by Robyn Gleams