Położyła na leżaku plażową sukienkę, aby po chwili iść w kierunku basenu. Czuła kilka par oczu, wpatrujące się w nią. Wywiercały dziurę w ciele Zoe, chcąc zapamiętać każdy szczegół. Szukali odpowiedzi na niezadane pytanie, próbując dowiedzieć się, co jej w duszy grało. Była przyzwyczajona do tego rodzaju spojrzeń, nie miała innego wyjścia. Na wybiegu, po którym szła odziane w skąpą bieliznę, ludzie zwracali uwagę tylko na jej wyćwiczone ciało.
Wskoczyła do wody, delektując się chwilą spokoju. Pozwoliła, aby jej ciało odprężyło się. Potrzebowała odpoczynku. Przez cały czas pracowała. Pomagała zawodnikom z ich mięśniami. Rozmawiała z trenerem o każdym skoczku i zajmowała się przygotowaniem indywidualnie dobranych ćwiczeń. Każdy z nich był inny, a ich ciała w inny sposób reagowały na różne aktywności fizyczne. Jeszcze nieogrzana promieniami słońca woda była chłodna, dlatego przynosiła przyjemne ukojenie
Nie wiedziała, że Peter również jej się przyglądał. Nie mógł zaprzeczyć, że podobała mu się. Błędy przeszłość skutecznie uprzykrzały jemu życie, również odpychały go od Brytyjki. Czuł niechęć, która z niewiadomych względów rosła. Sądził, że jeśli wpuści ją do środka, ona złamie go na milion kawałków. Okaże się buldożerem, zrównującym wszystko z ziemią. Nie znał panny Hamilton, dlatego nie wiedział czego mógł się spodziewać po blondynce, ale przezorny zawsze ubezpieczony ‒ tak sobie powtarzał, kiedy ona próbowała przełamać kolejny raz jego mur. Był słaby, więc wolał ukrywać się za okularami przeciwsłonecznymi i usunąć w cień. Bał się konfrontacji, ponieważ jego wybuch był bardziej niż prawdopodobny.
— Widzę, że ty również podziwiasz ‒ uśmiechnął się Jaka, siadając na leżaku obok.
— Krajobraz? Tak, muszę się z tobą zgodzić, że to bardzo ładny kraj – odparł sarkastycznie.
— Miałem na myśli naszą piękną panią psycholog ‒ poklepał go po ramieniu i wrócił do swojej lektury. – Turcja nie jest aż tak ładna jak ona, stary.
Skoczek syknął, ponieważ brunet spotęgował ból ramion powodowany nieumiejętnym opalaniem się ‒ Peter wyglądał na raczka. Wiedział, że nie powinien zasypiać na słońcu, dlatego nauczony na błędach tym razem siedział na leżaku w cieniu parasola. Nie miał ochoty jeszcze bardziej cierpieć.
Prevc opuścił okulary, po raz kolejny przyglądając się dziewczynie. Nie chciał okłamywać przyjaciela, ale również nie potrafił powiedzieć o swoich rozterkach. Jaka jako jedyny znał wszystkie tajemnice skoczka. Peter był świadomy, że postępował słusznie, jeśli chodziło o dobór przyjaciół. Ufał im bezgranicznie, ale grono tych osób było małe, z każdym dniem mniejsze, przynajmniej on tak myślał.
— Jest zagadką ‒ podsumował Peter, spoglądając raz na Hvalę, raz na Zoe.
— Tak samo jak ty dla niej, ale masz rację. Nie otworzyła się przed żadnym z nas, a trener wie tylko tyle, ile powinien i milczy jak grób.
— Wiem, że nazywa się Zoe Hamilton, ma brata, pochodzi z Wielkiej Brytanii, skończyła psychologię oraz fizjoterapię i lubi szybkie samochody ‒ powiedział Prevc.
— Stary, ona ma lepszy samochód niż my dwaj razem wzięci ‒ zaśmiał się Jaka. ‒ Nejc coś wspominał jedynie, że Jurij ostatnio dużo rozmawiał z panią psycholog, ale nikt nie wie, czy wie na jej temat więcej niż my.
Peter chciał odkryć jej tajemnice. To nie miało sensu, ponieważ sam ukrywał przed nią wiele. Swoich sekretów bronił bardziej niż największego skarbu, a próbował przebić się przez gruby mur, który panna Hamilton zbudowała wokół siebie. Należał do ciekawych osób, ale ostatnimi czasy stał się bardzo zamknięty w sobie. Przestało interesować go, co inni robili. Skupił się na własnych problemach, mnożących się przez głupotę chłopaka. Chociaż nie wiedział sam jaki miał stosunek do Jurija, kręcącego się obok Zoe, nawet jeśli nie miał na ten temat nic do gadania.
Peter obserwował balansujących na linie, zawieszonej metr nad ziemią, kolegów. Mieli problem z utrzymaniem równowagi. Dodatkowo Zoe stresowała ich kolejnymi pogróżkami. Rzucała obelgami w ich kierunku, śmiejąc się z ich porażek. Świetnie się bawiła, oglądając spadających na tyłek zawodników. Na początku chciała pokazać im jak powinni to robić, jednak Nejc uznał, że dla niego to bułka z masłem. Musieli cierpieć przez głupotę swojego kolegi.
Podziwiał ją za wytrwałość, ponieważ praca z ich teamem nie było prosta. Należeli raczej do osób szalonych i głośnych. Wszędzie było ich pełno. Ciągle żartowali, dużo się śmiali. Byli pełni życia. Peter wcześniej zachowywał się tak samo. Miał świetny kontakt z kolegami, ale później wszystko zmieniło się. Zamknął się w sobie. Cierpiał w samotności, mimo że chyba tego nie chciał. Potrzebował wsparcie oraz pomocy, choć jeszcze nie dopuszczał tej myśli do siebie.
Jej blond włosy rozwiewał wiatr, a piwne oczy przysłaniały okulary przeciwsłoneczne. Uśmiechała się promiennie jak nikt inny. Leżała na kocu w cieniu palmy daktylowej. Opierała swoje ciało na łokciach, obserwując problemy podopiecznych z tym ćwiczeniem. Opowiadała o czymś trenerowi, a on śmiał się w najlepsze. Jego asystent robił notatki o Bóg wiedział czym.
— Panowie, moglibyście się bardziej postarać! ‒ krzyknęła, ściągając adidasy.
Weszła na rozpostartą między drzewami linę, bez problemu dochodząc do drugiej palmy. Peter, gdy pierwszy raz ją zobaczył, nie sądził, że tak drobna osoba mogła być aż tak wysportowana. Dzięki krótkim spodenkom miał idealny widok na jej długie, wysportowane i opalone nogi. Obserwował jak mięśnie napinały się przy każdym ruchu panny Hamilton. Był pod wrażeniem ciała Brytyjki. Każdy mężczyzna chciałby mieć taką dziewczynę. Oczywiście, gdyby szukał jednej, Zoe byłaby najlepszą kandydatką.
Wyjazd powoli dobiegał końca, a Prevc utwierdził się w przekonaniu, że Zoe nie była typową dziewczyną. Często zaskakiwała go, ale w pozytywny sposób. Jednak żywił do niej niechęć, której nie potrafił się pozbyć. Zamknął oczy, kładąc się na swoim kocu. Nie powinien myśleć o fizjoterapeutce, jednak i tak to robił. Umysł skoczka działał wbrew jemu. Wciąż wracał do tego samego tematu, którego chłopak próbował pozbyć się ze swojej głowy.
— Pewnie robiłaś to milion razy, dlatego nie masz problemu z takimi ćwiczeniami ‒ prychnął Nejc, wskazując na drzewa i linę.
— W końcu zatrudnili mnie, żebyście wy też nie mieli problemu między innymi z takimi ćwiczeniami.
Brytyjka czuła, że zawodnicy zaczynali jej ufać. Przestali protestować przed robieniem wymagających ćwiczeń ‒ wiedzieli, że i tak z nią nie wygrają. Była stanowcza, ale lubiła żartować. Atmosfera nie była napięta, a ich współpraca powoli zaczynała się układać. Zoe wolała dać im czas na oswojenie się ze zmianami. Był to dla niej, ale również dla nich, skok na głęboką wodę. Ta praca zmieniła jej życie o sto osiemdziesiąt stopi, a chłopcy musieli przywyknąć do nowego członka kadry. Czuła, że stawała się częścią kadry. Zaakceptowali ją i przede wszystkim zaczęli ufać, a to było dla niej najważniejsze.
Zmęczona po całym dniu zamknęła drzwi od swojego pokoju. Przetarła oczy, mając nadzieję, że nie zaśnie pod prysznicem. Zrzuciła z siebie brudne ubrania i weszła do kabiny. Nawet nie patrzyła w lustro. Wiedziała, że zmęczenie odznaczyło na niej swoje piętno i nie wyglądała atrakcyjnie. Pozwoliła chłodnej wodzie ukoić rozgrzane ciało – mimo że słońce dawno zaszło, temperatura nadal była bardzo wysoka. Czuła jak jej mięśnie rozluźniały się. Wmasowywała w skórę żel o zapachu takim samym jak perfumy, których używała. Delektowała się kwiatową wonią, relaksując się pod prysznicem. Żałowała, że nie weszła do wanny, jednak jeszcze chwilę wcześniej nie miała ochoty czekać aż woda zostanie napuszczona.
Pachnąca wyszła z kabiny, okrywając się puchowym ręcznikiem. Przetarła dłonią lustro, sięgając po szczoteczkę do zębów. Ruszała biodrami w rytm jakieś piosenki, którą usłyszała nad basenem i nadal grał jej w głowie. Zimny prysznic ocucił ją. Zmęczenie odeszło w niepamięć, a Zoe rozpierała energia. Miała ochotę wyjść do jakiegoś klubu, ponieważ noc była jeszcze młoda. Jednak chodzenie samej wieczorem w Turcji, chociaż również w innych krajów europejskich, nie należało do dobrych posunięć, dlatego odpuściła.
Założyła satynową piżamę i rozczesała włosy. Włączyła telewizor, rzucając się na łóżko. Ustawiła klimatyzację na odpowiednią temperaturę ‒ tak, żeby się nie przeziębić, ale w nocy nie roztopić się. Wpatrywała się bezmyślnie w płaski ekran, ponieważ miała nadzieję, że jakieś głupie programy pomogą jej zasnąć. Bezsensownie zmieniała kanały, szukając czegoś interesującego.
Wstała z łóżka, chwytając butelkę wody mineralnej. Upiła łyka i ruszyła w kierunku balkonu. Zatrzymała się, gdy zobaczyła Petera, opierającego się o barierki. Oczy wyszły jej z orbit, kiedy zauważyła jak nisko ręcznik na jego biodrach wisiał. Przestało ją interesować jak chłopak tam się znalazł. Zaschło jej w gardle, kiedy obserwowała mięśnie na jego plecach.
— Nie ładnie tak palić – usłyszał głos, którego miał nadzieję nie słyszeć tego wieczoru.
Chciał odpocząć, czy to tak wiele? Liczył na spokojną noc. Jaka już spał i miał chwilę dla siebie oraz swoich myśli. Mógł cieszyć się samotnością, a Zoe postanowiła to zepsuć. Pragnął delektować się papierosem, którego palić nie powinien, ale mimo to robił to. Sprawiał mu przyjemność i pozwalał, choć na chwilę, oderwać się od rzeczywistości.
— Nie powinno cię to interesować – odparł, wydmuchując dym, kiedy dziewczyna podeszła bliżej i oparła się o barierkę. – Co ty robisz na moim balkonie?
— Nie, co ty robisz na moim balkonie? – skrzyżowała ramiona pod biustem, co uwydatniło jej kobiece atuty. Peter musiał przyznać, że przyciągnęło to jego uwagę.
— Palę – odparł, zaciągając się.
Wyrwała mu z dłoni fajkę, a zdziwiony Peter aż się zakrztusił. Był pewien, że wyrzuci go za balustradę, ale dziewczyna zaciągnęła się. Odchyliła głowę do tyłu i w niezwykle, przynajmniej dla skoczka, pociągający sposób wypuściła dym. Nikotyna działała na niego kojąco, w normalnej sytuacji krzyczałby na panią psycholog, ile sił w płucach.
Otaksował wzrokiem jej sylwetkę, napawając się widokiem długich nóg Zoe. Księżyc sprawił, że skóra dziewczyny błyszczała. Czarny kolor piżamy pasował idealnie Brytyjce. Krótkie spodenki ledwo zasłaniały pośladki, a bluzka na cienkich ramiączkach miała odkryte plecy. W jej oczach dostrzegł ogniki, co sprawiało, że wyglądała jakby chciała coś zmajstrować.
Zgasiła papierosa i wyrzuciła go za barierkę. Uśmiechnęła się do chłopaka, dziwiąc się, dlaczego jeszcze nie zaczął na nią krzyczeć, jednak nie miała nic przeciwko. Zoe zdecydowania bardziej wolała takiego Petera. Zmierzyła go wzrokiem, zastanawiając się jak długo jeszcze mógł zachowywać się do niej w sposób cywilizowany, ale nie chciała testować cierpliwości skoczka. Oderwała wzrok od jego wolno poruszającej się klatki piersiowej i przeniosła spojrzenie na pogrążone w ciemności miasto.
— Chciałem spędzić przyjemnie ten wieczór – jęknął, nadal przyglądając się Zoe.
Pani psycholog odepchnęła się od barierki i wolnym krokiem wracała do swojego pokoju. Peter mimowolnie zauważył delikatne kręcenie biodrami, kiedy się od niego oddalała. Wiedział, że czuła jego wzrok na sobie, ale ten jeden jedyny raz pozwolił jej wygrać i nie ukrywał, co myślał. Tuż przed wejściem zatrzymała się, opierając dłoń na framudze drzwi. Odwróciła w jego stronę głowę, uśmiechając się.
— Nadal możesz spędzić go bardziej niż przyjemnie – odparła głosem jakiego jeszcze nigdy nie słyszał. Zanim weszła do środka puściła mu oczko.
— Zoe, właśnie o to mi chodzi! Candice, świetnie! ‒ z letargu wyrwał ją głos fotografa.
Dziewczyna wkładała całą siebie z zdjęcia. Chciała, żeby wyszły jak najlepiej. Po za tym uwielbiała robić je z Candice. Dziewczyny przyjaźniły się i, gdy się spotykały, nie mogły przestać gadać. Ich wspólne zdjęcia były zupełnie inne. Blondynki starały się w nich przekazać wszystkie emocje jakie miały względem siebie.
Praca aniołka Victoria`s Secret nie była łatwa. Musiały wyglądać świetnie nawet, gdy szły biegać, ale mimo wszystko kochały to, co robiły. Czuły się wyjątkowo, ponieważ nie każda dziewczyna mogła być częścią tej wielkiej rodziny. Tylko wybrane osoby, z odpowiednimi wymiarami oraz urodą, cieszyły się z pracy dla ekskluzywnej marki bielizny.
Wszystko była na najwyższym poziomie. Stylizacja za stylizacją, aby jak najszybciej zrobić to, co do nich należało. Kolejne modelki były gotowe, aby rozpocząć sesję. Fotograf spisywał się świetnie. Makijażyści nie mieli prawa popełnić błędu. Ich naoliwione ciała błyszczały w świetle lamp. Twarze bez żadnej skazy wyglądały idealnie na zdjęciach. Oczy hipnotyzowały, a seksowne uśmiechy miały zachęcać ludzi do kupienia drogiej bielizny.
— Musisz mnie nauczyć niemieckiego ‒powiedziała Candice, kiedy siedziały w kafejce.
Sesja dobiegła końca i mimo ogromnego zmęczenia, dziewczyny poszły na kawę i ciastko. Nie miały możliwości, żeby spędzać dużo czasu razem. Candice mieszkała w Nowym Jorku, a Zoe w Lublanie. Obie dużo podróżowały i nie mogły odwiedzać się często. Ich praca nie pozwalała im na to. Pozostawały im rozmowy przez telefon, czy FaceTime'a, ale to nie było wystarczające.
— Co?! – Zoe zakrztusiła się swoją babeczką z borówkami. ‒ W życiu w Niemczech nie byłaś – stwierdziła panna Hamilton, popijając kawę.
— Chłopak, który mi się podoba, mam nadzieję, że ja jemu też, mieszka w Austrii. Za nim zapytasz, tak znasz go lepiej niż większość ludzi.
— Czy ja dobrze myślę? ‒ zapytała się Brytyjka, a kiedy jej przyjaciółka zarumieniła się, wszystko było jasne. ‒ Candice, nie spodziewałam się tego po tobie. Skoro już rozmawiamy o chłopakach, pamiętasz Petera Prevca?
— Tego tajemniczego skoczka, który warczy, gdy choćby ciebie widzi? Tak...
— Zaczynam go lubić, ale nie lubić, lubić – zaśmiała się panna Hamilton.
— A on ciebie nie? ‒ Zoe pokiwała twierdząco głową. – Masz piękne ciało, a przecież byliście w Turcji. Nie rozu....
— Nie mam zamiaru go podrywać, tylko chcę się z nim przyjaźnić.
Zoe napiła się herbaty, spoglądając za okno. Słońce wpadało do kawiarenki, oświetlając twarze przyjaciółek. Zmrużyła oczy, przyglądając się Los Angeles. Przechodnie spieszyli się najprawdopodobniej do pracy, ponieważ ich przerwa obiadowa dobiegała końca. Samochody tworzył korki na ulicach, które irytowały kierowców. Nic nie mogli poradzić na ilość aut w tym mieście, ale i tak przeklinali na ślamazarne pojazdy.
Zastanawiała się, czy Peter był materiałem na chłopaka. Od początku uważała go za palanta, ale może to był jedynie sposób na ochronę przed bólem. Kiedyś zaufał niewłaściwej osobie i teraz długo się zastanawiał, zanim wybrał osobę, z którą chciał się przyjaźnić. Stał się ostrożniejszy, zamknięty w sobie, ponieważ drugi raz nie podołałby temu cierpieniu. Nie rozumiała skąd ta myśl się pojawiła w jej głowie, ale na tyle szybko, na ile mogła z całych sił próbowała ją odsunąć.
— Z korzyściami, czy skończycie jak ty i Gregor? ‒ zapytała się panna Swanepoel, uśmiechając się. Założyła za ucho blond pasma.
— Oh, zamknij się. To było głupie, że chodziłam z nim, ale obydwoje byliśmy pijani.
— Raczej nawaleni w trzy dupy – zaśmiała się, jedząc czekoladowe ciastko.
Zoe wystawiła dziewczynie język, dokańczając herbatę. Kochała Candice jak siostrę, której nigdy nie miała. Wiedziała, że jakikolwiek powierzony sekret zachowa dla siebie. Znalazła swoją bratnią duszę i była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Blondynka zawsze wspierała przyjaciółkę. Pomagała w najtrudniejszych momentach. Zoe obdarzyła ją zaufaniem, ale nie żałowała tego, ponieważ panna Swanepoel zachowywała jej największe sekrety dla siebie.
Prawda była taka, że naprawdę kochała Gregora, ale nie jak chłopaka, lecz brata. Podczas wspólnej pracy zbliżyli się do siebie. Przede wszystkim potrafili zaufać, a chłopak zaliczał się do wąskiego grona ludzi, którym Zoe powierzała sekrety. Pewnego wieczora zdecydowali się na imprezę i powiedzieć, że byli pijani, to jakby nic nie wspomnieć. Oni sami nie pamiętali tamtej nocy, a znajomi, którzy im towarzyszyli, opowiedzieli im, co miało miejsce. Zerwali jak najszybciej mogli, ponieważ nie wyobrażali sobie siebie w związku. Przyjaźń to było to.
***
Część kadry zaufała mi. Wszyscy, oprócz Petera, który wciąż mnie nie tolerował, zaakceptowali mnie. Jednak z jakiegoś dziwnego powodu – wtedy jeszcze tego nie rozumiałam – liczył się tylko on.
Fajnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńOoo widzę, że coś się zaczyna dziać między Peterem i Zoe ^^ Powoli, ale jednak. I fajnie, że coraz lepiej dogaduje się z resztą skoczków, takie swobodne relacje na pewno pomogą im w dalszej pracy. A tak na marginesie, nazwisko Hamilton i szybkie samochody? ^^ Czy ona nie jest spokrewniona z Lewisem? :D Czekam na następny :* Buziaaaczki :3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam na pierwszy rozdział: http://me-devolviste-la-ilusion.blogspot.com/2015/04/1-pragne-zasiac-moje-spojrzenie-w.html :*
Trafne spostrzeżenie - Zoe to siostra Lewisa. Tylko wiesz na razie cicho bo to jedna z jej tajemnic ;) i w następnych rozdziałach powoli wszystko zacznie się wyjaśniać ;)
UsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńJesteś nominowana do Liebster Award. Więcej szczegółów tutaj:*
OdpowiedzUsuńhttp://kochaj--mnie--nieprzytomnie.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html