Second
Strike the match, play it loud, giving love to the world We'll be raising our hands, shining up to the sky
Dziewczyna, wraz ze swoją wielką walizką, próbowała w tłumie podróżnych znaleźć ekipę słoweńską. Wiedziała, że przez spóźnienie spotka się z karcącym wzrokiem Prevca, nie wspominając o kazaniu, które zapewne układał w głowie. Przez ostatnie dwa tygodnie próbowała przekonać do siebie skoczków. Trener wspierał ją, prawiąc komplementy, jednak była świadoma, że dużo zależało od zawodników. Tylko lider kadry pozostał niewzruszony na starania pani psycholog. Miał gdzieś jej próby nawiązania znajomości. Nie obchodziło go, że robiła to dla jego dobra. Koledzy z zespołu przekonali się do Brytyjki, jednak on nie zmienił zdania na temat dziewczyny. Nadal wysyłał w jej kierunku pogardliwe spojrzenie oraz błyskawice, mimo że ona nic mu nie zrobiła. Czasami, gdy widzisz kogoś, od razu pałasz do niego nienawiścią. Wtedy starasz się omijać tę osobę, ale Zoe sama przychodziła, kręciła się koło skoczka. Sądził, że zachowywała się jak rzep, który przykleił się do psiego ogona.
Uśmiechnęła się przepraszająco, dołączając do grupy. Peter otworzył usta, ale jakiekolwiek przemowy uciął jej telefon. Dziewczyna spojrzała na niego. Oczy skoczka skrywały tak wiele tajemnic. Czasami myślała, że był lustrzanym odbiciem Zoe ‒ ukrywali przed światem uczucia i przeżycia.
— Dobrze że zdążyłam przed odlotem ‒ odetchnęła Andrea, jej menedżerka. ‒ Jest sprawa, Zoe.
— Do rzeczy ‒ ponagliła ją, poprawiając pasek torby. Asystent trenera wskazał na tarczę lotniskowego zegara, próbując pośpieszyć ją.
— Masz sesję z Candice ‒ mówiła z prędkością karabinu maszynowego ‒ w następny weekend. Chciałam przełożyć ją na inny termin, ale nie zgodzili się.
— Andi, ale jestem wtedy w Turcji. Nie mogę ich zostawić. Mógłby mnie ktoś zastąpić? Nie wiem, ktokolwiek, Lily, Karlie, Adriana, Alessandra, Erin albo Doutzen? Tyle modelek, a to akurat mnie wybrali?!
— Rozmawiałam z Monicą – Zoe miała nikłą nadzieję, że będzie mogła zostać ze skoczkami do końca wyjazdu. – Niestety, nie zgodziła się. Powiedziała, że mają napięty grafik, tak samo jak inne modelki.
— Mój grafik też jest bardzo napięty. Zdają sobie sprawę, że oprócz pracy dla nich, robię coś innego!
Peter przyglądał się zdenerwowanej Zoe, która, klnąc pod nosem, schowała telefon do torebki. Nie chciał jej jeszcze bardziej dobijać, prawiąc kazanie o spóźnieniu. Mimo że lubił wyprowadzać dziewczynę z równowagi, dzisiaj nie miał siły choćby odpyskować. Nieprzespana noc dawała mu w kość. Znudzony obserwował, ukryty za swoimi okularami przeciwsłonecznymi, trenera, który sprawdzał, czy wszyscy dotarli. Powinni udać się na odprawę, ponieważ niewyraźny, kobiecy głos informował, że mieli coraz mniej czasu do odlotu. Jurij wraz z Nejcem obserwowali, przechodzące dziewczyny, komentując wygląd każdej z nich. Wskazywali palcem na te lepsze, a wyraźnie zadowolone puszczały im oczko lub wysyłały buziaki. Peter zachowywałby się tak samo, jednak zmęczenie dawało mu o sobie za bardzo znać. Walczył z ciężkimi powiekami, kiedy asystent Gorana zaczął kierować wszystkich do odpowiedniej kolejki.
Samolot lecący do Turcji powoli zaczął kołować po płycie lotniska. Zoe spojrzała przez okno, żegnając się z deszczową Lublaną. Jak co roku przed sezonem zimowym kadra słoweńska wybierała się na zgrupowanie, tym razem padło na Turcję. Blondynka nie wiedziała czego mogła spodziewać się po tygodniu spędzonym w towarzystwie skoczków. Była świadoma, że bez zaufania, ich współpraca będzie niezwykle trudna. Po za tym nie tylko Prevc skrywał tajemnice. Panna Hamilton nie chciała, aby pozostali oceniali ją przez pryzmat jej doświadczeń życiowych lub pokrewieństwa. Wolała samodzielnie budować swoją markę.
— Więc, co o nas sądzisz? ‒ zapytał się Jaka, któremu przypadło zaszczytne miejsce koło Brytyjki.
— Na zdjęciach wyglądacie lepiej ‒ przyznała ze śmiechem.
— Pff, bez żartów proszę – powiedział z miną niezadowolonej pięciolatki.
— Nie znam was aż tak dobrze, aby osądzać ‒ spojrzała przez okno, kiedy samolot uzyskał wysokość przelotową. Zapierający dech w piersiach widok przyprawiał ją o ciarki.
— Mamy przed sobą prawie dwie godziny lotu, możemy się poznać.
— A kto powiedział, że chcę nawiązywać z tobą jakąkolwiek znajomość ‒ puściła jemu oczko. ‒ No dobra, opowiedz mi coś o sobie.
— Panie mają pierwszeństwo – uśmiechnął się czarująco.
Zoe czuła wewnętrzną potrzebę zwierzenia się komuś. Chciała opowiedzieć chłopakowi o braciach, następnej sesji oraz przymiarkach, które zbliżały się wielkimi krokami. Rozważała, czy skoczek zatrzyma jej sekrety dla siebie. Bała się odrzucenia po poznaniu historii życia dziewczyny, jednak ciążące na sercu tajemnice, wbijały drobne szpilki, zadające ogromny ból. Potrzebowała osoby, która mogła ją wysłuchać. Nie osądzać, lecz doradzić.
Oczywiście, miała przy swoim boku osoby, które znały jej całą historię. Zawsze mogła liczyć na ich wsparcie. Mimo dzielących ich odległości, nigdy nie zawiedli Zoe. Nie ważna była godzina, ponieważ oni odebrali telefon od Brytyjki i pomogli. Ona odwdzięczała się tym samym, dlatego że bez nich, byłaby nikim.
— Uwielbiam szybkie samochody ‒ powiedziała, postanawiając poczekać z otworzeniem się na kogokolwiek innego niż jej najbliżsi przyjaciele lub rodzina.
Peter przysłuchiwał się ich wymianie zdań, zastanawiając się jaka Zoe była naprawdę. Miał nadzieję, że dziewczyna opowie jego koledze choć trochę o swojej przeszłości. Był jej ciekawy. Jakaś niewidzialna siła ciągnęła go do niej jak magnez. Wiedział, że nie potrafiłby rozmawiać z Brytyjką normalnie ‒ bez zbędnych komentarzy oraz irytacji. Nie umiał zaufać pannie Hamilton. Miał wewnętrzną barierę, która skutecznie go blokowała, a zaufanie było konieczne, żeby ich współpraca zaliczała się do owocnych.
Założył słuchawki, odcinając się od świata. Był zmęczony walką z samym sobą, której nie potrafił wygrać. Próbował udawać silnego, niezależnego, młodego mężczyznę, ale nim nie był. Starał się przekonać samego siebie, że ruszył do przody. Niestety, tak się nie stało, ponieważ ona przychodziła do niego w snach. Widział ją na ich wspólnych zdjęciach w domu rodziców, które sprawiały mu jeszcze więcej bólu. Wspomnienia zabijały go od środka. Wiele osób próbowało pomóc, jednak bez chęci Petera nic nie zdziałali. Zbudował wokół siebie mur. Skorupa miał chronić go przed światem, ale nie zawsze była skuteczna. Czasami jego mur pękał, a skoczek pokazywał swoją prawdziwą twarz. Był bardzo wrażliwym chłopakiem, który przejmował się opinią innych.
— I wtedy wszedł Jurij. Myślałem, że zamorduje mnie samym wzrokiem ‒ zakończył Jaka.
Nie mogła skupić się na opowieści, ponieważ umysł dziewczyny był zajęty przez innego skoczka oraz sesję zdjęciową z Candice Swanepoel. Cieszyła się, że to przyjaciółka będzie jej towarzyszyć, ale perspektywa nieprzyjemnej rozmowny z trenerem Janusem oraz krępujących pytań reszty w ogóle nie przypadła dziewczynie do gustu. Zawsze starała się nie myśleć o tym, co będzie jutro ‒ żyła chwilą, jednak wtedy było inaczej. Z jednej strony chciała zaufania, z drugiej sama zatajała wiele rzeczy przed ekipą. Popadała ze skrajności w skrajność, uważając że jeśli nie będą wiedzieć, będzie lepiej. Miała nadzieję, że ten wyjazd pomoże jej się wpasować w standardy kadry. Chciała zostać zaakceptowana, ponieważ najbliższe miesiące spędzą w swoim towarzystwie.
Ciepłe promienie słoneczne zaatakowały jej ciało, gdy wyszła z klimatyzowanej hali przylotów. Złapała pod ramię Nejca, próbując pozbyć się natrętnych spojrzeń miejscowych. Cieszyła się, że zdecydowała się założyć długie spodnie. Mimo że jej nogi płonęły, nie przyciągały wzroku innych. Zdawała sobie sprawę ze swoich atutów i zazwyczaj podkreślała je. Mama zawsze jej powtarzała, że powinna wykorzystywać to, co natura ofiarowała. Przecież nie każda kobieta mogła pochwalić się długimi oraz szczupłymi nogami.
Peter miał ochotę ponownie wsiąść do samolotu i wrócić do Słowenii. Zakopać się w pościeli, żeby nigdy więcej nie wychodzić z łóżka. Jedyna rzecz o jakiej marzył to spokój. Mógł mieć nadzieję, że zgrupowanie w Turcji pozwoli mu odpocząć. Choć trener cały lot ekscytował się nowymi ćwiczeniami i hotelową siłownią.
Byli przyzwyczajeni do ciepła, w Słowenii temperatury latem należały do wysokich, jednak Turcja to zupełnie inna bajka. Żar lał się z nieba, a cała ekipa nie przygotowała się na taką pogodę. W kraju ostatnie dni były chłodne i deszczowe, więc ubrali długi spodnie oraz bluzy. Nie przewidzieli, że mogą ugotować się w tych ubraniach po wyjściu z lotniska. Nawet asystent trenera, który zawsze trzymał rękę na pulsie, umierał z przegrzania.
― Kocham letnie zgrupowania – powiedział Jurij, który siedział na sąsiednim fotelu w autobusie. – Goran jest wtedy wyjątkowo upierdliwy.
― Nie narzekaj – powiedział Peter, uderzając pięścią w ramię kolegi. – Zawsze mogli wysłać nas na jakąś Syberię.
― To prawda – zgodził się. – Jednak i tak nie ma czego podziwiać. Muzułmanki lubią wyjątkowo zakrywające stroje. Po za tym nawet żarcie mają złe.
― Kebaby są dobre – odparł Peter, lekko uśmiechając się.
Krzyki kierowcy na innych uczestników ruchu drogowego. W tym kraju ludzie nie stosowali się do zasad, jeśli takowe w ogóle istniały. Samochody, które wyglądały jakby w każdej chwili miały się rozpaść, pędziły po starych, dziurawych drogach. W ich autobusie nie działała klimatyzacja. Cała ekipa umierał z przegrzania. Promienie słoneczne wdzierały się przez zasłonięte wypłowiałymi zasłonkami okna, paląc skórę. Nie pomagał fakt, że picie skończyło im się. Również pragnienie nie ułatwiało im tej podróży.
― Dlaczego związek wybrał akurat ten kraj? – zapytała się Zoe. – Przecież w innych europejskich krajach również są piękne plaże i bardzo ciepły klimat. Po za tym tam istnieje klima.
― Ach, nie narzekaj. Wam, kobietom bardzo trudno dogodzić – powiedział asystent Gorana, szukając czegoś w swojej wielkiej torbie.
― Chyba nie zaprzeczysz, że umierasz z pragnienia. Po za tym upał daje tobie o sobie znać, zresztą tak samo jak pozostałym.
Rzucili się na kanapy w lobby, oddychając ciężko. Obsługa hotelowa była na tyle miła, że poczęstowała ich butelkami wody źródlanej prosto z lodówki. Cieszyli się klimą w pomieszczeniu oraz zadziwiająco wygodnymi kanapami aż asystent trenera zaczął ich poganiać. Dostali klucze od pokoi i Zoe wiedziała, że będzie sama. Lubiła samotność. Mogła pozwolić swoim myślą wypłynąć na powierzchnię. Nie zawsze było to dobre. Czasami umysł płatał jej figle. Przypominały się Zoe wspomnienia, o których chciała zapomnieć. Nikt nie lubił żyć przeszłością, ale nic nie mogła na to poradzić.
Zostawiła walizkę w korytarzu i opadła na łóżko. Wprawdzie dochodziła dopiero pierwsza, była zmęczona. Może to ta pogoda wypompowywała z niej całe pokłady energii. Temperatura przekroczyła czterdzieści stopni, a w pełnym słońcu musiało być jeszcze cieplej. Tylko w klimatyzowanym pokoju mogła odpocząć.
Ściągnęła przepocone ubrania i w samej bieliźnie chodziła po pokoju. Związała włosy w kitkę, włączając telewizor. Cieszyła się, że kanały miały zmieniony język na angielski. Nie potrafiła tureckiego. Nie miał dla niej sensu, a pismo przypominało szlaczki. Należała do osób ciekawych świata, chcących dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Lubiła poznawać inne kultury i ich języki, jednak akurat ten nie kręcił jej.
Rozłożyła walizkę koło szafki z telewizorem, nie mając siły, aby ją rozpakować. Doszła do wniosku, że później nie będzie w nastroju na ponowne pakowanie, więc wyciągnęła z torby jedynie kosmetyczkę oraz ubrania, które chciała ubrać.
Leżał na miękkim materacu i oglądał sufit. Ponownie wpadł w sidła swoich myśli. Zdał sobie sprawę, że wcześniej byli już w Turcji, w tym samym hotelu. Mimo starań słoweńskiego związku narciarskiego, aby co roku odwiedzać inny kurort, ponownie zawitali do tego samego kraju. Pamiętał wakacje rok wcześniej. Wtedy zabrał ze sobą towarzystwo. Wydawało mu się, że to był najlepszy czas w jego życiu. Czuł się wspaniale, ale później wszystko runęło. Szczęście nie trwało wiecznie. Było przelotnym uczuciem, które niosło ze sobą cierpienie. Ból, odznaczający swoje piętno dużo dłużej.
Nadal tkwił w dołku. Rozkładał na czynniki pierwsze wydarzenia, które już nie wrócą. Powinien zostawić za sobą przeszłość i ruszyć do przodu. Zapomnieć o nieprzyjemnych wspomnieniach, ponieważ one raniły go. Rany na sercu skoczka nie mogły się zabliźnić. Nadal krwawiły mimo upływu czasu. Nie mieli racji, miesiące spędzone na rozpaczaniu, nie pomogły mu. Wręcz przeciwnie wpadł w jeszcze większą przepaść.
Usłyszał, że woda w łazience przestała lecieć. Jego chwila samotności dobiegła końca. Z jednej strony wolałby mieć pokój jednoosobowy, ale z drugiej bał się tego. Lubił chwile, kiedy był sam ze swoimi myślami, jednak nigdy nie dochodził do dobrych wniosków. Cztery ściany zaczynały go przytłaczać, a myśli plątały się coraz bardziej.
— Rusz swoje cztery litery – powiedział Jaka, wychodząc z łazienki. – Masz w planach przeleżeć cały wyjazd w jednym miejscu?
Skoczek z głośnym westchnięciem podniósł się z łóżka. Ściągnął bluzkę i rzucił ją niedbale na pościeli. Przeczesał palcami włosy, zastanawiając się, czy miał ochotę robić cokolwiek innego niż leżenie w pokoju. Było tutaj cicho oraz spokojnie. Mógł porozmawiać z przyjacielem, któremu naprawdę ufał. Hvala zachowywał się jak na dobrego kolegę przystało. Zawsze wysłuchał, doradził. Nigdy nie osądzał.
— Nadal nie wiem, dlaczego zrobiłeś sobie tatuaż i kolejny, i kolejny – stwierdził chłopak.
Peter wzruszył ramionami, patrząc na skórę pokrytą czarnym tuszem. Od dziecka podobały mu się tatuaże. Jego mama nigdy ich nie popierała i zrobił go, aby zdenerwować kobietę. Nie żałował wizyty w studiu, był bardzo zadowolony z jej rezultatów.
― Podoba mi się – wszedł do łazienki, nucąc jedną ze swoich ulubionych piosenek. – Też kiedyś będziesz miał tatuaż, to nowa moda.
Zjechali windą na parter, aby udać się na kolację. Trener nie wyznaczał jednej godziny, o której jedli, ale najczęściej i tak spotykali się na stołówce. Przyzwyczaili się do jadania o tej samej porze każdego dnia, a wakacje nie stanowiły wyjątku. Przeciwnie pod czujnym okiem Gorana oraz jego asystenta – Andreasa – musieli mieć się na baczności. Nie było mowy o frytkach, czy kebabach, w których Turcy specjalizowali się.
― Tyle pysznego, niezdrowego jedzenia, a my musimy jeść jakąś zieloną papkę – jęknął Jaka, przyglądając się sałatce.
― Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal – stwierdził Peter, siadając przy stole.
Słoweniec nauczył się bycia przebiegłym. Choć nie zawsze korzystał ze swojego intelektu. Na przykład wtedy, gdy jego życie rozsypało się w drobne kawałeczki. Nie potrafił znaleźć wyjścia z tej tragicznej sytuacji, w której wciąż tkwił. Jednak w tamtym momencie zachował się mądrze. Nałożył sobie jedzenia na dwa talerze – jeden z nich był pełen niedozwolonego przez trenera potraw, a drugi zdrowych.
― Okej, następnym razem tak zrobię – przyznał Słoweniec. – Albo nie, idę nałożyć sobie kebaba. Ślinka aż mi cieknie, kiedy pomyślę o nim.
Peter uśmiechnął się delikatnie, obserwując swojego przyjaciela. Miał wspaniałych przyjaciół – cała kadra, mimo że nie znała historii Petera, starała się go wspierać. Był wdzięczny za kolegów, ponieważ oni nie planowali zostawić Prevca w najmniej oczekiwanym momencie, przynajmniej taką miał nadzieję. Choć może oni tylko udawali. Może w rzeczywistości nienawidzili go.
Zoe weszła na stołówkę, mając nadzieję, że reszta kadry była już po kolacji. Czasami jej organizm źle reagował na zmianę klimatu migreną i tak się zdarzyło tym razem. Wiedziała, że musi coś zjeść, ale zapachy, jakie zaatakowały ją na wejściu, pogorszyły jej samopoczucie. Nalała sobie zimnej wody i siedziała przy stoliku w kącie, aby uciec od jadalnianych hałasów. Rodzice z małymi dziećmi tłumnie ściągali do Turcji.
― Mogę się dosiąść? – głos Jurija wyrwał ją z zamyślenia. Wskazała chłopakowi na krzesło, delikatnie się uśmiechając. – Widzę, że nie czujesz się najlepiej, ale nie chciałem, żebyś siedziała sama.
To było miłe z jego strony, ale zdobyła się jedynie na szczery uśmiech w odpowiedzi. Nie miała sił nawet na rozmowę. Siedzieli w przyjemnej ciszy, kiedy Jurij spożywał swoją kolację. Brytyjka coraz lepiej reagowała na widok czy zapach jedzenia, ale nadal nie miała apetytu. Czuła jakby nie było szansy, że cokolwiek przełknie.
Zoe poczuła się jakby jej współpraca z kadrą szła w dobrym kierunku. Napawało ją to optymizmem oraz nadzieją na przyszłość. Na stażu w kadrze Austriackiej pracowało jej się bardzo dobrze, dlatego i tym razem liczyła na dobre relacje z zawodnikami.
― Szczerze mówiąc zastanawia mnie skąd decyzja, żeby podjąć współpracę z nami – Jurij zagaił, kiedy był w połowie swojej kolacji.
― Chciałam zostać przy skokach, ponieważ bardzo mi się spodobał ten sport podczas stażu, który odbyłam w kadrze Austriackiej. Niestety ich fizjoterapeutka wrócił po okresie macierzyństwa i nie mieli miejsca u siebie. O to jestem u was – Zoe rozłożyła ręce, uśmiechając się. – Nie chciałam pracować w F1, jeśli o to tobie chodziło. Nie jest miło słyszeć, że osiągnęło się coś ze względu na nazwisko.
Jurij pokiwał głową ze zrozumieniem, ale nie naciskał dziewczyny dalej w celu uzyskania odpowiedzi na kolejne pytania. Widział jej zmęczenie, więc po zjedzeniu do końca posiłku, życzył jej spokojnej nocy i wrócił do pokoju. Zoe była wdzięczna za towarzystwo chłopaka, który sprawiał wrażenie naprawdę w porządku osoby. Pare wymienionych zdań polepszyło jej nastrój, ale wciąż nie miała na nic siły. Dlatego po szybkim prysznicu poszła spać.
Nie mogę się doczekać kiedy poznamy tajemnice tej dwójki. Mam nadzieję, że z każdym rozdziałem będziemy odkrywać je po kawałku. Nie mogę doczekać się trzeciego rozdziału, bo może Peter zacznie się przekonywać do naszej pięknej Zoe Hamilton.
OdpowiedzUsuńJestem tez ciekawa ile tych braci ma Zoe. Trochę jej współczuję sama dziewczyna z chłopakami, masakra xd.
Rozdział prefecto <3 kiedy planujesz następny? bo mega się w to opowiadanie wciągnęłam po 2 rozdziałach i sie nie mogę doczekać ;)
OdpowiedzUsuńHej :) przypadkiem natrafiłam na to opowiadanie i musze przyznać, że strasznie mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńP.S.
Turcji językiem urzędowym jest turecki a nie arabski :p
Kamila
Każdego dnia można nauczyć się czegoś nowego. Dziękuję, że zwróciłaś uwagę na wydawałoby się detal.
UsuńCieszę się że moje opowiadanie ciebie zainteresowało:)
Każdego dnia można nauczyć się czegoś nowego. Dziękuję, że zwróciłaś uwagę na wydawałoby się detal.
UsuńCieszę się że moje opowiadanie ciebie zainteresowało:)