The story of my life, I take her home I drive all night to keep her warm and time Is frozen
Początki są trudne, nieprawdaż? Nigdy nie potrafisz odnaleźć się w ciągu zupełnie nowych wydarzeń. Los rzuca kłody pod nogi, czekając na twoją porażkę, ponieważ lubi oglądać twoje upadki. Woli, gdy poddajesz się na początku, żeby mógł później wytykać kolejne potknięcia. Życie nie jest łatwe, ale, choćbyśmy się dwoili, troili, nic z tym nie zrobimy. Narzekanie również nie sprawi, że z dnia na dzień szczęście wreszcie się do nas uśmiechnie. Jedynie ciężką pracą możemy odwrócić koło fortuny na naszą stronę.
Nie potrafiłam w kilku słowach opisać większości mojego życia. Tyle się wydarzyło przez te lata. Jeszcze jako niedoświadczona dziewczyna zaznałam smaku porażki. Właśnie tym była dla mnie zdrada. Wiele rzeczy kłębiło się we mnie, wbijając ostre szpilki w najgłębsze rany. Czas działał na moją korzyść, ale nie mogłam znaleźć osoby, dzięki której mogłaby o nich zapomnieć. Wspomnienia każdej nocy sprawiały ogromny ból, nie potrafiłam z nimi wygrać. Wmawiałam sobie, że było dobrze, ale w rzeczywistości tonęłam.
Kilka dobrze podjętych decyzji. Nowi sprzymierzeńcy, których nie podejrzewałam o chęć współpracy, trochę nieprzemyślanych wyborów, działanie pod wpływem chwili. Nie zawsze postępowałam mądrze, ale musiałam się nieraz sparzyć, aby poznać prawdziwy smak życia. Nie miał mnie kto ochronić przed własnymi błędami, nauczyć jak ich nie popełniać. Nie dopuszczałam do siebie najbliższych. Zamknęłam się przed światem, ponieważ tak było prościej. Mogłam ochronić się przed zranieniem w ten sposób. Chciałam otoczyć się murem, nigdy nie zakochać, gdyż bałam się złamanego serca.
Pojawił się chłopak i zniszczył wszystkie postanowienia. To takie pospolite, wiem, ale nic nie mogłam poradzić mięknącym nogą, gdy go widziałam. W całej swojej okazałości prezentował się zwyczajnie, ale potrafił zawrócić mi w głowie. Zakochałam się miłością jaką pokazują w wyciskających łzy filmach albo romansidłach, do których przeczytania nigdy nie mogłam się zmusić, ponieważ takie uczucie nie mogło istnieć w prawdziwym życiu. Owinął mnie wokół swojego najmniejszego palca – tańczyłam jak mi zagrał. Nie wierzyłam w motyle dopóki nie poznałam Petera. Miał mnie w garści. Wiesz, nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek ktoś tak zawładnie mną. W pewnym momencie zrozumiałam, iż moje serce bez niego nie potrafiło poprawnie funkcjonować. To właśnie przy nim żyłam w pełni – cieszyłam się każdą chwilą.
Wprawdzie życie było usłane różami, ale ludzie częściej natrafiali na kolce niż piękne kwiaty. Były jak ostrza – wbijały się w czułe punkty, zadając najwięcej bólu. Rany krwawiły, nie mogąc się zabliźnić. Cierpienie – zwykłe słowo, ale uczucia, które je wypełniały przerażały każdego, ponieważ nikt nie chciał ich poznać. Strach – tworzyli idealną parę. Ból – nieodłączna ich część. Strata – czasami mieszała się w ich interesy, ale nigdy nie krzyżowała planów. Samotność – stała się częścią tej zgubnej dla człowieka mieszanki. Każdy obawiał się, co ze sobą niosła, ale ona chciała tylko pomóc. Uspokoić zszargane nerwy, zaszyć rany, posklejać złamane serce, dać czas na przemyślenie. Niestety, nikt nie potrafił wykorzystać daru, który starała się nam przekazać. Potrafiła w tym wszystkim być przewrotna i nieść jeszcze więcej bólu zamiast spokoju.
Wiesz, moim kwiatem był właśnie on. Tylko bałam się, że zrozumiałam to za późno.
***
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
***
Peter ♥
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział.
Ps: gdybyś mogła informować mnie o rozdziałach, to byłabym ogromnie wdzięczna ;)
Pozdrawiam!
Zaczyna się tak poetycko
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny rozdział mnie nie zawiedzie :)